Ile lat już minęło? 30? Są tacy, którzy twierdzą, że to dostatecznie długo by już nie czuć bólu, żalu, osamotnienia. Inni, że dostatecznie krótko, żeby nadal żywe były wspomnienia. Jak to jest, że bądź, co bądź prawdziwe powiedzenie „czas leczy rany”, nie zawsze się sprawdza, nie w każdym przypadku. Na pewno nie w święta. I obojętne czy są to święta Bożego Narodzenia czy Wielkanocne… czujesz się samotny.

Wspomnienia…

Twój głos, uśmiech, zapach, sposób mówienia, zachowania, powiedzenia i komentarze – wracają jak bumerang, osiągając apogeum podczas wspólnych świątecznych posiłków.

Być może też znasz ten moment, kiedy głos zaczyna drżeć, a łzy cisną się do oczu. Mówisz sobie wtedy: „opanuj się, wszyscy się patrzą, nie rób przedstawienia, dasz sobie radę.” Tylko czy oni to rozumieją, są w stanie wczuć się w twoje uczucia, jeśli tego nie doświadczyli?

Cóż święta nie przynoszą już takiej radości, jak kiedyś. Pomimo innych głosów, uśmiechów, obecności bliskich, to już nigdy nie jest to samo. Każdy kolejny dzień nigdy już nie jest taki sam, kiedy najbliższych już nie ma obok nas. Szczególnie w chwilach kryzysowych, kiedy jesteśmy na życiowym zakręcie czujemy się tak świadomie do bólu samotni.

Chcielibyśmy zapytać o radę, podzielić się przemyśleniami, powiedzieć wszystko to, czego nie powiedzieliśmy, przeprosić, za co nie przeprosiliśmy, bo… nie zdążyliśmy, nie było czasu lub sprzyjających okoliczności lub po prostu wydawało nam się, że mamy jeszcze czas.

To też chwile wielkiej radości. Zakończone szkoły, studia, nowa praca, narodziny dzieci, udane wakacje… Tematy, o których też chciałoby się porozmawiać, opowiedzieć, pokazać zdjęcia. I wreszcie wnuki, które nie mają, kogo przyprowadzić na przedstawienia z okazji dnia Babci i Dziadka, bo znają ich tylko ze zdjęć.

To wszystko sprawia, że nie powinniśmy się dziwić, że wśród nas są tacy, dla których święta i ważne dni w ich życiu nie są tak radosne, jak mogłyby być. Nie oceniajcie ich zbyt pochopnie, nie dawajcie dobrych rad, jak poradzić sobie z samotnością, smutkiem, chandrą, „dołem” – obojętnie jak to nazywamy. Nie w święta. To w końcu jeden z niewielu momentów w roku, kiedy wspominamy właśnie naszych bliskich. Strata kogoś bliskiego po prostu boli. Najbardziej w święta.